kapliczka św. Jana Nepomucena w Turawie.jpeg

Jan Nepomucen został przez Arcybiskupa Pragi, powołany na kaznodzieja przy tamtejszej katedrze. Nawet gwałtowny i nie grzeszący pobożnością król Wacław z całym swym dworem w czasie adwentowym słuchali jego nauk. Pod ich wpływem, chwilowo tak się odmienił, że nawet zaproponował mu biskupstwo w rozległej diecezji, lecz pokorny mąż Boży odmówił. Wolał zamiast tego zostać królewskim wspomożycielem biednych. Cnotliwa, pobożna królowa wybrała go swoim spowiednikiem. Wtedy król znów się odmienił i zażądał od Jana wyjawienia tajemnicy spowiedzi królowej. Świętobliwy kapłan grzecznie, ale stanowczo odmówił. Król wszelkimi sposobami, raz prośbami, raz groźbami starał się nakłonić Jana do zmiany postanowienia. Lecz na nic prośby, ani groźby. Rozgniewany król rozkazał torturami zmusić go do mówienia. Kiedy i one niebyły w stanie zmienić postawy kapłana nakazał go skrępować, obciążyć kamieniem i zrzucić z mostu praskiego do „Wełtawy. Ostatnie słowa wypowiedziane przez Jana brzmiały: Wolę tysiąc razy umrzeć niż złamać boski nakaz strzeżenia tajemnicy spowiedzi". Było to 16 maja 1383r. Jeszcze w tym samym dniu w miejscu kaźni z wody rzeki rozbłysła jasność, jakoby tysiąca gwiazd i w ten oto sposób Pan Bóg rozsławił męstwo i świętość męczennika. Gdy po trzystu latach otwarto jego trumnę język jego był świeży, jak żywy i tak jest do dziś. Dla licznych cudów, jakie następnie zdarzały się w przyrzecznych miejscowościach czczono Go jako patrona przed utopieniem i powodzią. W nawiązaniu do sposobu zabójstwa, stawiano jego figury na środku mostów.

W naszej okolicy rzeka Mała Panew częstymi powodziami czyniła duże straty i nieszczęścia. Dla ich uniknięcia, właścicielka tutejszych ziem Katarzyna Kokosz z domu Koenigsfeid, w latach 1580-1590 przy pomocy swoich poddanych wyprostowała jej koryto od folwarku Kuchary do młyna w Węgrach.

Teraz rzeka płynęła już głębszym korytem z mniejszymi zakolami, zamiast przez Kotorze. W znacznym stopniu poprawiło to zabezpieczenie przeciwpowodziowe. Nie na tyle jednak, żeby już nigdy ich nie było. Wtedy to, mieszkańcy Turawy obrali św. Jana Nepomucena na swego patrona ustawiając jego figurę na środku mostu rzeki Mała Panew. Pozostałości jego słupów są widoczne do dziś. Kiedy po dużej powodzi, jaka nawiedziła nasze okolice w 1853r. remontowano uszkodzony most, figurę św. Jana gruntownie odrestaurowano i ustawiono obok dzisiejszej szkoły nad rzeką, gdzie stoi do dziś. Corocznie w święto patrona, przypadające w dniu jego męczeńskiej i chwalebnej śmierci tj. 16 maja, figura jest odświętnie przystrajana przez tutejszych mieszkańców. W niedzielę po tym świecie odprawiana jest w kościele parafialnym w Kotorzu Wielkim uroczysta msza święta w intencji Turawy.

Jerzy Farys


Data publikacji:
 27-06-2006 12:49


Data modyfikacji:
 16-02-2015 12:16
Przewiń do góry